Igielit i sznurki, czyli wystawa w Kordegardzie

Podobnie jak szkło prasowane, kwietniki i gazetniki o lekkiej optycznie metalowej konstrukcji przyozdobionej kolorowym oplotem, były niemal w każdym domu. Oczywiście kilka dekad temu. Te z nazwiskiem kojarzą nam się z projektami Władysława Wołkowskiego czy znanym krzesłem Teresy Kruszewskiej, jednak w tym przypadku wiele było anonimowych tworów, za którymi nie stali nawet zawodowi projektanci. Niewielką część można jeszcze zobaczyć w Kordegardzie.

Wystawa “Spaghetti dla każdego albo aneks do nowoczesności” to zbiór mebli wyplatanych z lat 50. i 60., pochodzących z prywatnych zbiorów.

13b

Wśród mebli tego typu, których rama była wykonana najczęściej z drutu zbrojeniowego i sznurkowego lub igielitowego oplotu, można było niegdyś znaleźć fotele, krzesła, taborety, gazetniki, lampy stojące albo łączone z gazetnikami, wieszaki, półki na książki. Nazywano je “drutoplastikami” albo “spaghetti”. Zobaczcie kilka zdjęć z tej niewielkiej wystawy:

1

Krzesło projektu Teresy Kruszewskiej, wyplatane sznurkiem. Podobne trafiały chociażby do szpitali, których umeblowanie projektowała

3

Kolor, lekkość – trzeba przyznać, że są niezwykle fotogeniczne

4

5

Kultowy już stołek projektu i wykonania Władysława Wołkowskiego, który uczył się początkowo malarstwa i ślusarstwa
i nikt chyba nie mógł wówczas przewidzieć, że nauka koszykarstwa zaprowadzi go projektowania mebli i ozdób tak unikatowych

6

7

A to już m.in. krzesło Kruszewskiej w oplocie z igielitu, który fascynował wówczas twórców jako nowe tworzywo
(podobnie zresztą jak marblit, który w słynnym stoliczku wykorzystała Hanna Lachert)

8

9

10

11

Cóż za przemyślny mebelek do małego mieszkania, którego wyposażenie w epoce spędzało sen projektantom mebli.
Miejsce na gazety (wtedy jeszcze czytano coś na papierze) i na filiżankę czy szklankę w koszyczku z herbatą
parzoną z trudem zdobytego Madrasa lub Junana. Mozaika to już w ogóle unikatowy element mebla. Całość budzi ciepłe uczucia.

12

13

Podczas wystawy wyświetlany jest także króciutki film, który pokazuje czym teoretycznie różnią się mieszkania współczesne od tych odziedziczonych po rodzicach i dziadkach. Te drugie naturalnie zagracone, pełne kurzących się bibelotów, a drugie pełne lekkich, interesujących i dobrze zaprojektowanych mebli. Szkoda, że jedynie w teorii, bo w praktyce – meble były za drogie lub bardzo długo (czasem wcale) nie wchodziły na rynek. 

13a

Wystawie w Kordegardzie towarzyszyła także mini galeria zdjęć autorstwa Wojciecha Plewińskiego. W roli modelki .
Była to sesja wykonana przy okazji II Ogólnopolskiej Wystawy Architektury Wnętrz, która odbyła się w 1957 roku w warszawskiej Zachęcie. Zresztą pewnie odnajdziecie wśród fotografii tę, która znalazła się potem w kolorowej wersji na okładce “Przekroju” z 15 czerwca 1958 roku.

14

Żółto-czarne lampa i fotel – proj. Jan Szczurek

15

Pierwowzór okładki z “Przekroju” (numer 688)

16

17

Fotel, stolik i lampa projektu A. Kowalskiej. W “Przekroju” możemy przeczytać, że został kupiony już na wystawie, więc nie podano jego ceny.

18

19

A to taki żarcik ze wspomnianego numeru Przekroju. Zresztą być może ilustruje on wrażenia użytkowników wyplatanych mebli. Przy okazji tej wystawy pojawiły się w sieci wspomnienia, mówiące o tym, że żyłki się rwały, meble się przewracały i były niewygodne. Ale za to jakie nowoczesne (słowo klucz w czasach Odwilży) i kolorowe (co też nie było normą w państwowych salonach meblowych).

zarcik