W dzieciństwie z niecierpliwością rozpakowywałam to, co znalazłam pod choinką. Z wiekiem przedmioty w tym jednym dniu w roku mają najmniejsze znaczenie. Ale czemu nie zebrać ładnych rzeczy w jednym miejscu w wirtualnym liście do Świętego? Oto moja lista designu (czasem nieosiągalnego) na prezent. Trochę dziwna lista.
Wnętrzarą jestem od tak wielu lat, że w tym czasie zdążyłam zobaczyć niejedną interesującą rzecz, która nadawała się na moją prywatną listę must have. Na szczęście lista ta jakoś drastycznie się nie powiększa, bo część rzeczy udało mi się kupić, kilka dostałam w prezencie, a inne przestały mi się podobać. Za to poprzeczka poszła w górę, bo w moim dzisiejszym liście do Mikołaja znajdują się przedmioty, których zakup jest po prostu karkołomny. No i pewnie o czymś zapomnę, ale lecimy z tym. 😉
Zaczynam od razu od niemożliwego. To jedna z tych rzeczy, o której tak samo dobrze się marzy jak się ją posiada (bo jej posiadanie to duża odpowiedzialność jak w przypadku każdego kruchego unikatu ;)). Spośród wszystkich projektantów ćmielowskich figurek najbardziej lubię Lubomira Tomaszewskiego, ale to nie o figurkę chodzi, a o serwis. Numer jeden na liście to serwis Ina (1962 r.) tego projektanta. Czasem trafia się na aukcjach, ale wówczas bije się o niego tłum, a ceny od zeszłego roku jeszcze skoczyły. Nadal jest produkowany (w bieli ze złotymi detalami), ale naturalnie chodzi o oryginał z epoki, a nie wyrób współczesny. Kolor? Nie wiem, może nie bordo, bo nie przepadam.
Fot. G. Solecki, Muzeum Narodowe w Szczecinie
Drugie miejsce nie jest gorsze od pierwszego, bo też nie układam przedmiotów w żaden ranking – kolejność jest przypadkowa. No więc figurkę też bym chciała. A właściwie chyba najbardziej dwie. No dobra ograniczam się do dwóch po prostu.
No więc pierwsza z nich to Kot Światło Księżyca zaprojektowany w 1957 roku przez Henryka Jędrasiaka. Od dawna nie widziałam na aukcji oryginału z epoki, bo naturalnie nowe egzemplarze można kupić bez problemu. Poniżej zdjęcie:
No i drugi – Dziki Kot, zaprojektowany w 1958 roku przez Mieczysława Naruszewicza. Współczesna wersja poniżej, a stara równie nieosiągalna jak w przypadku poprzedniego sierściucha. 😉
Czwarty obiekt przynajmniej można kupić. Aktualnie dostępny jest w kultowym krakowskim sklepie Miejsce, specjalizującym się w designie w stylu vintage, nie tylko rodzimym. Chodzi o fotel projektu Janiny Jędrachowicz i Krzysztofa Racinowskiego, a produkowany przez Zjednoczenie Przemysłu Meblarskiego, za zaprojektowany w 1956 roku.
A teraz schodzimy trochę na ziemię. Na zimowe wieczory przydałby się miły futrzasty pledzik, a ponieważ stylistyka That Way bardzo mi się podoba, bo jest nowoczesna, skandynawska i ma super jakość, to stawiam na Koc Deszczyk.
Ściany nadal mam mocno niezagospodarowane po wnętrzarskiej rewolucji, którą zaliczyłam w tym roku. Wprawdzie moje cztery kąty są niewielkie, ale teraz niesie się echo, bo dwie przeciwległe ściany są puste. 😉 No więc podoba mi się taki oto tekturowy jeleń na ścianę od FOLDIT, ale przy moim “zamiłowaniu” do rękodzieła nieprędko stanie się moją własnością, bowiem trzeba go złożyć samodzielnie.
Jak już jesteśmy przy ścianach, to marzy mi się plakat Ryszarda Kaji z serii Polska. W sumie nie wiem, który. Chwileczkę…
Wrocławska Galeria Polskiego Plakatu
Wrocławska Galeria Polskiego Plakatu
W sumie dlaczego ja jeszcze żadnego nie mam? Wiem, bo trudno mi się zdecydować na jeden, a nie mogę powiesić 10. 😉
Już numer 8. To lampa, którą być może można gdzieś kupić, ale ja widziałam ją podczas tegorocznego Łódź Design Festival. Lampa nazywa się Dogirami, a sygnuje ją marka Chors.
Uwielbiam stylistykę marki Omm Design i mam już od nich jeden komplet puszek. Podoba mi się też drugi – ze zwierzętami. Nie wiem, czy nie jest zbyt dziecinny, ale jest po prostu prześliczny.
Na koniec Anaci. Zawsze wzrusza mnie napis “Tulaj mnie” ;).
Oczywiście to zestawienie absolutnie nie wyczerpuje listy. Nie ma w nim chociażby książek o designie, krzeseł vintage, które chcę skompletować do stołu, jakiegoś kinkietu nad łóżko, którego pilnie potrzebuję i tych wszystkich porcelanowych rzeczy sprzed 5 dekad, których widok za każdym razem zapiera mi dech. 😉 A dlaczego to są rzeczy, które bym chciała i nie chciała? Bo marzyć o nich jest czasem fajniej niż je mieć.
A Wy co macie na swojej liście prezentów spod znaku designu?