Vintage dogaduje się z IKEA, czyli moje wnętrze

Wyszperane na pchlich targach, uratowane przed śmieciarką, kupione w sieci i w sklepach. Większość w tym roku kalendarzowym. Pasują do siebie, a mnie się dobrze z nimi mieszka.

Nie jestem z natury ekshibicjonistką, ale zdecydowałam się pokazać moje wnętrze, urządzone przedmiotami i meblami z odzysku. Ośmieliły mnie pozytywne reakcje na nie znajomych kolekcjonerów vintage’u. Ale także fakt, że w sieci nie brakuje zdjęć pojedynczych przedmiotów, jednak brakuje takich, na których łączą się one w grupy, wśród których da się na co dzień mieszkać. No i, ponieważ u mnie ciągle coś się zmienia, za kilka miesięcy to będzie już zupełnie inny pokój…

Mieszkam tutaj tymczasowo i dopiero od wiosny. Zastałam puste wnętrze z ogromnym stołem z IKEA. Jeszcze podczas remontu kuchni dołączyła do niego biblioteczka “Natasza” na wysoki połysk. Lubię to, że jest filigranowa i ma piękny orzechowy fornir na drzwiczkach. Pojechałam po nią w śnieżycy do domu, w którym już nikt nie mieszkał. Mili właściciele sprzedali mi jeszcze jakieś szkiełka. 🙂

Na półkach “Nataszy” stoją w sumie przypadkowe przedmioty, które też mieszkają ze mną od ostatnich mrozów. Wazon Krawczyka i Alicja Horbowego, czeski fajansowy serwis Leona, zaprojektowany w 1959 roku przez Milana Chlibeca.

Przy stole cała plejada gwiazd. Przeważają wygodne drewniane krzesła projektu Ilmari’ego Tapiovaary, na pierwszym planie krzesło Wandy Gengi, po lewej “Płucka” Marii Chomentowskiej, a ledwo widoczne to krzesło Franciszka Aplewicza dla Ładu oraz czerwone IKEA PS z 2013 roku.

Lampa papierowa IKEA trochę odciąża krajobraz. Po zmroku jest jak obłok, w dzień sypiają w niej ćmy. Mieczyki w wazonie projektu Czesława Zubera (ukłon w stronę poprzedniej właścicielki ;)). Obok kosz na owoce projektu Jana Sowińskiego dla Włocławka.

Talerze były w planach, ale potem okazało się, że pomogą także zamaskować biegnące na środku ściany rurki. Mamy tutaj fajans i porcelanę: Włocławek, Koło, Heinrich, H&M Home i Biedronkę. Punkt wspólny? Kobalt i złoto.

Widok z perspektywy kuchni. Na ścianie kupiona na kole szyba ze złotym napisem. Może wisiała w jakiejś kawiarni wiele lat temu? Na szafce (Metod z IKEA) patera na tort projektu Eryki Trzewik-Drost.

Druga część kuchni. Granatowa lodówka z uchwytami ze sklejki współgra z kaflami (jak ją spotkałam, to wiedziałam, że to przeznaczenie, oczywiście jest z odzysku). Zasłonka z materiału z IKEA sprzed kilku lat – także z odzysku. Za zasłonką pralka i półki. Taka rada, trochę w stylu PRL-u na brak większej ilości białych szafek z IKEA (nie ja je kupowałam i nie wystarczyło na całą kuchnię :))

Na blacie wyciskarka Starcka, dzbanek z serwisu Elżbieta, misa ze szkła z recyclingu z Tk Maxx, puszki w stylu retro OMM Design.

Na lodówce pucharek projektu Eryki Trzewik-Drost.

A na blacie mali plotkarze z Alessi. 😉

Na szafce w rogu kuchennych szafek serwetki i różne puszki. Te oczywiście z epoki. Niżej są równie piękne z Tigera. 🙂

Kolejny kącik. Stoli projektu Hanny Lachert, a przy nim znów “Płucka”, Aplewicz, Genga i krzesło stolarskie Marii Chomentowskiej. Grzejnik zakrywa spory kupon materiału, który wyłowiłam kiedyś przypadkiem z kontenera. Komuś widocznie zabrakło odwagi, żeby uszyć z niego zasłony. 😉

W tle widać już, zdobyty ostatnio, regał z warszawskiej Drzewotechniki. Wysoki połysk, dowolna konfiguracja. Ja zrezygnowałam z jednego segmentu, a szafa stoi w sypialni i oczywiście nie mieści nawet połowy ubrań, bo to dość filigranowy mebelek.

Regał w całej okazałości. Czarne boczki także są z drewna. Na dolnej półce podręczna biblioteka dla fana wzornictwa. Nie cała, ale jak widać, ciężko więcej tutaj dopchnąć. Na szczęście jest też szafka.

Na pierwszym planie plecki od leżanki “Tamara” Franciszka Aplewicza dla Ładu. Druga stoi pod oknem. Ładne z nich bliźniaczki, ale na dłuższe posiadówki przy Netflixie się nie nadają.

Tutaj lampka kupiona w Zjedoczenie i Glass Garden od Aleksandra Kujawska.

Tutaj trochę polsko, trochę czesko i trochę skandynawsko. Na dolnej półce projekty Jana Sylwestra Drosta, wyżej figurki Jezka, świnka od Ende Ceramics, konik Dala.

Szafla pod telewizorem IKEA PS, fotel IKEA (super wygodny i na krzyżakowej podstawie, jak z epoki), plakat Cepelii, okładka płyty Bowiego i plakat z nieistniejącym już Hotelem Centrum od Zuti. Stolik Take Me Home, zaprojektowany na zamówienie poprzedniego właściciela.

Żyrandol to projekt Torda Bontje, sprzedawany kiedyś w Habitacie. W tle na korytarzu współczesna edycja słonia Eamesów. Jakoś nie mogę się go pozbyć. 🙂

Dziękuję za uwagę. 😉

PS. Takie otoczenie sprzyja pisaniu książki o wzornictwie. ;P