Design dla Zwierząt – licytuj i pomagaj
Do 13 grudnia na Allegro można licytować przedmioty związane z wystrojem wnętrz i modą, a dochód z ich sprzedaży wesprze Schronisko dla Bezdomnych Zwierząt w Józefowie.
Do 13 grudnia na Allegro można licytować przedmioty związane z wystrojem wnętrz i modą, a dochód z ich sprzedaży wesprze Schronisko dla Bezdomnych Zwierząt w Józefowie.
Dzisiaj zajrzałam na chwilę na WZORY – Warszawskie Targi Designu, które odbyły się, podobnie jak w ubiegłym roku, w Domu Braci Jabłkowskich. Wystawcy zajęli trzy piętra, a różnorodność zgromadzonych pod dachem tego szacownego miejsca była bardzo duża. Na zdjęciach znalazły się te, które zwróciły moją uwagę. Zobaczcie.
Czytaj dalej WZORY – Warszawskie Targi Designu – 6 grudnia 2015 – fotorelacja
Subiektywny alfabet polskiego designu zacznę opisywać od litery K. To pierwsza litera mojego imienia, a kryje się pod nią krzesło, będące ikoną, która na nowo wchodzi pod strzechy. I zachwyca swoją nietuzinkową formą, szlachetnym kształtem, filigranowością. A jak się to dobrze rozegra, to może także zachwycać tapicerką.
Dobrze zaprojektowane rzeczy przetrwają lata i przez kolejne dekady będą obiektem pożądania. Do takich przedmiotów można śmiało zaliczyć świeczniki duetu Caesar Stoffi i Fritz Nagel. Nigdy chyba nie można mieć ich za dużo.
Są takie meble z IKEA, które niemal każdy na jakimś etapie miał w domu, ma obecnie lub będzie miał w przyszłości. Zobaczcie najpopularniejsze meble z IKEA. Niektórym z nich stuknęła już trzydziestka.
Na Łódź Design Festival byłam już tydzień temu, jednak do tej pory jakoś nie złożyło się, aby napisać kilka słów o tym inspirującym wydarzeniu. Opowieści obrazem zacznę od współczesnej porcelany takich firm jak Ćmielów Design Studio, Huta Julia czy Porcelana Kristoff. Każda z nich podeszła trochę inaczej do połączenia tradycji z nowoczesnością. Niektóre projekty zapierają dech…
Czytaj dalej Trendy w porcelanie na Łódź Design Festival 2015
To dziwne uczucie pokazywać publicznie swoje mieszkanie, które dotychczas widzieli tylko zaproszeni goście i które pojawiało się jedynie w detalach na Instagramie. A teraz w pełnej krasie i do tego nieskończone. Miałam poczekać aż skończę aranżację po remoncie, ale pozbycie się niechcianych mebli i zakup ich następców może mi zająć trochę czasu (wiem to z doświadczenia). No więc niech już będzie, że pokażę na raz duży pokój w moim niewielkim, bo dwupokojowym mieszkaniu. Drugi zajmują dzieciaki, ale to historia na oddzielny wpis. Teraz moje królestwo. 😉
Pokój ma 20 metrów, drzwi na szerszej ścianie, a okno balkonowe na lewo od nich. Na prawo jest coś na kształt kąta, który, moim zdaniem, idealnie nadawał się na sypialnię po tym jak swoją własną oddałam dzieciom. Za widocznymi na prawo drzwiami jest duża biała szafa na wysoki połysk z IKEI – PAX. Z racji, że blok to rama H, ma uskoki i nie weszła szafa 150 cm szerokości i 236 cm wysokości. Jest więc 100 cm szerokości i 236 cm wysokości (właściwie to dwie szafy 50 cm, bo chciałam mieć w jednej części wieszaki, a w drugiej półki i kupienie 100 cm odpadało przy tym układzie).
We wnęce jest łóżko. Miał być materac na paletach, ale odpuściłam i kupiłam ostatnio po prostu Beddinge, która jest cały czas rozłożona. Pod nią na razie pusto – nie kupiłam pojemnika na pościel. W tle jeden z moich ulubionych wzorów – Marimekko Unikko, zaprojektowany w 1964 roku. Niektórzy pewnie wiedzą, że wzór ten to absolutna ikona designu, coś jak wzorki na torebkach Louis Vuitton (których akurat nie lubię ;)). Kolor tapety odważny, ale szafa jest biała, ściany, zasłony, karnisz także, wiec jest ok.
Zasłony i karnisz kupione w IKEA. Zasłony do minimalnego skrócenia, bo nie układają się dobrze w oryginalnej długości, jednak trochę będą się pokładać na podłodze, bo tak lubię i tak mam z każdym zasłonami od lat. Jak się nie chce ścielić łóżka na dzień, można po prostu zasłonić zasłonki i już. 😉 Ja wolę wersję odsłoniętą.
Tutaj widać tapetę odbijającą się w białych drzwiach szafy.
Na tle tapety stoi jeszcze lampka, która jak kameleon wtopiła się kolorem w kwiaty. Do odstrzału. Jest już ze mną zbyt długo. 😉 Planuję kinkiet na ścianie białej, ale musi być retro, a taki pasujący niełatwo ustrzelić bez długich poszukiwań. Najlepiej jakieś lata 60, może coś Apolinarego Gałeckiego. Obok kinkietu potrzebuję także półki do odłożenia książek czy czegoś takiego, bo jednak brak szafek nocnych doskwiera. Myślę o półce ze skrzynek, których mam kilka, bo wcześniej miałam z nich zrobiony regał na książki.
Na ścianie plakat Minimalliving. Uwielbiam. Inspirujący. Jednak będzie wisiał nad kanapą, a nie tutaj.
Stół to klasyczne art deco z lat 50. Ciemny, rozkładany w prosty sposób, a więc funkcjonalny jak chce się zaprosić gości. Kupiłam odnowiony. Przy stole krzesła – Louis Ghost projektu Phillipa Starcka oraz 3 krzesła z IKEI. Ghost ma już nowego właściciela, który niebawem go zabierze. Przestał pasować, więc znika, ale kiedyś był moim marzeniem i kilka lat u mnie mieszkał. Krzesła z IKEI jeszcze nie poszły na sprzedaż, ale także spadają (musi być rotacja, żeby nie było nudy :)). Wcześniej kupiłam je na kanwie wybielania domu i żeby był fajny kontrast między chromowanymi nóżkami i stołem-antykiem. Nadal mnie to połączenie kręci, ale chcę kupić krzesła polskie z lat 50. – 70. Myślę o czterech krzesłach Hałasa lub dwóch krzesłach Hałasa i dwóch Skoczkach. Jeśli krzesła będą różne, tapicerka będzie taka sama, a jeśli takie same, to myślę nad różnymi tapicerkami, ale ten pomysł jeszcze się nie wykrystalizował. 😉 Nie zaczęłam poszukiwań krzeseł.
Na stole w wazonie z IKEA kolekcja pałeczek do sushi. Lubię je. 😉 Wszyscy myślą, że to ołówki.
W aneksie sypialnym jest jeszcze element skandynawski, czyli lustro kupione latem w IKEA. Widać tutaj także wspomniane skrzynki, ale stoją tymczasowo w miejscu, które zajmie (prawdopodobnie) komoda ALEX z 9 szufladami, jako dopełnienie szafy. Widać także fragment narzuty z Home&You, która także szuka nowego domu, bo jest pozostałością po królującym u mnie kiedyś stylu glamour. Wymienię ją na szytą z bawełny dresowej szarej. Poduszki to także na razie słaby punkt. Jest jedna okrągła ze srebrną nitką z Almi Decor i jedna z jakiem z H&M Home. Lubię ją.
Jest i fotel z lat 60. Kupiony jakiś czas temu, oddany do tapicera do całkowitej renowacji. Teraz… szuka nowego domu. Już wiem, co go zastąpi – fotel projektu duetu Racinowski-Jędrachowicz, zaprojektowany w 1956 roku i wyprodukowany przez Poznańskie Fabryki Mebli. Jak tylko ten się sprzeda… (bo generalnie u mnie sprzedaż w sporej mierze finansuje nowe zakupy ;)).
Obok fotela jest szafla na telewizor z mojej ulubionej serii z IKEA – PS. Biała, metalowa, malowana proszkowo. Lubię ją. Na razie nie szuka nowego domu. 😉 Na niej świeczniki z IKEA, a nad nią półka LACK biała na połysk z IKEA. A na półce…
Moje skarby z Ćmielowa i nie tylko. Od lewej fuksjowy wazon Calypso Zofii Śliwowskiej-Wawrzyniak (projekt z 1957 roku). Dalej dwie panny – w sukience Pierwszy Bal projektu Eryki Trzewik-Drost z 1962 roku. Potem Dziewczyna w spodniach projektu Lubomira Tomaszewskiego z 1961 roku. Jest jeszcze Lis Mieczysława Naruszewicza z 1957 roku i Kotek Liliany Borenowskiej z 1953 roku.
Są jeszcze dwie figurki Ende – świnka ze złotymi skrzydłami oraz lisek.
Mam jeszcze SuperSam z serii Sen o Warszawie projektu Magdaleny Łapińskiej. (Ostatnio marzy mi się jej Dworzec Powiśle ;)). Może Mikołaj przyniesie. 🙂
Jadąc dalej, mamy lampę z Home&You, która wypada i mam już pomysł na zastępstwo, ale nie mam jeszcze elementów do jego stworzenia. Zasłony sprzed kilku lat z IKEA na wylocie. Mają być tutaj białe. Regał na książki zrobiony z polskiego odpowiednika półek String, o których pisałam tutaj.
Moja ukochana przeskalowana lampa. 🙂 Naturalnie, że biała.
Tutaj znów fotel i plakat mojego pomysłu (do kupienia w sklepie CasaTua) z ikonami designu z lat 50.-70. Obecnie nie tylko on, ale także inne stoją na podłodze, docelowo trafią na ściany, bo aż się echo niesie. Ale generalnie lubię plakaty/obrazy postawione oparte pod ścianą. Podłoga to dąb z deski barlineckiej. Trzeba przyznać, że po dekadzie nadal mi nie zbrzydł i świetnie wpasowuje się w każdą nową aranżację. Na temat jego jakości nie będę się może wypowiadać. 😉
No i moja kanapa. EKESKOG z IKEA. Już niedostępna. W sztruksowym beżowym obiciu, które nie jest w moim guście, ale wybór obić był dość ograniczony. Jest najwygodniejsza na świecie, szczególnie, gdy wykręciłam jej nóżki. Pięć osób może się w nią zapaść. Goście mi przysypiają. 🙂 Ale chyba w przyszłym roku pomyślę o wymianie na jakąś szarą, prostą. Chociaż się zobaczy. 😉
Metalowy stołek z TIGER robi za stolik przy kanapie. Większy mi niepotrzebny, a ten jest mobilny i nie zagraca przejścia. Jednak też jest do odstrzału, bo fiolet już mi nie leży. 😉 Wstępnie myślę o zastąpieniu go jakimś stoliczkiem z epoki, a niespieszne szukanie jest naprawdę przyjemne. 😉
Nie tylko stołek jest tu tańszym odpowiednikiem stołków Tolix, ale pufa była niedroga, bo pochodzi z Biedronki. 😉
Tutaj też projekt poduszki w toku. Ta pod spodem jest u mnie już kilka lat i bardzo ją lubię – to haftowana Almi Decor na płótnie. Ta na wierzchu została uszyta ze ścierki z ZARA HOME. Poważnie. Zobaczcie, jakie oni miewają bajeczne ścierki – wymarzone do szycia poduszek, szczególnie, że zawsze dwie sztuki w komplecie. 😉
Poduszka z IKEA. Jedna z dwóch tej marki, jaką mam w domu. Staram się tego nie robić, bo wszyscy je potem mają, ale ta mi się wyjątkowo podobała i wpisuje się, moim zdaniem, i w Skandynawię i w polskie/niepolskie retro.
A na półce z książkami inne różności też. Chińskie smoki, które kiedyś wypatrzyłam w jakiejś gazecie wnętrzarskiej i po prostu musiałam mieć. 😉
Suszka, pudełko w pepitkę z Almi Decor (uwielbiam pepitkę), króli z IKEA i obraz pewnego młodego artysty z targów sztuki.
I na koniec papierowy stolik z TIGER, o którym pisałam i najbrzydsza rzecz w moim mieszkaniu, czyli ręcznie robiony wazon pełen starych stempli kolejowych.
Mam nadzieję, że widać, że dążę do połączenia Skandynawii z retro. Jeśli nie widać, to może za pół roku pokażę, jak posuwają się prace nad pokojem. 😉
Bestsellerami zwykle bywa beletrystka, ale żeby rekordy sprzedaży biła ksiażka o sprzątaniu domu? Pewnej Japonce udało się przekonać ludzi, że zmiany w życiu zaczynają się od uporządkowania własnych czterech kątów.
Czytaj dalej Magia sprzątania, czyli wyrzucamy (prawie) wszystko
Chyba każda pasjonatka urządzania wnętrz ma jeden lub kilka mrocznych obiektów porządania. Na mojej liście od lat pierwsze miejsce zajmuje klasyczna szafka na katalog biblioteczny lub apteczna. Jednak kupienie takiego mebla to, jak się okazuje, karkołomna sprawa.
Są takie rzeczy we wnętrzach, w których zakochujemy się bardziej z każdym spojrzeniem. Półki, o których będzie ten wpis, widziałam na Instagramie dziesiątki razy. W końcu mam takie także u siebie w mieszkaniu. To efekt wytrwałych poszukiwań i nadal pewne niedowierzanie, że udało się je kupić.
Lampy czy lampiony – tak, ale meble, na których można usiąść lub coś postawić, zrobione z papieru? Otóż da się i efekty bywają zdumiewające.
Ktoś mi kiedyś powiedział, że to najbrzydsza rzecz, jaką kiedykolwiek widział w mieszkaniu. I nie chodziło o meblościankę z lat 80. ani serwis Iwona Chodzieży. Chodziło o stemple.
Na parterze przy Piotrkowskiej można było zobaczyć uczestników tegorocznego make me!, ale także niebanalne grzejniki czy wariacje na temat fotela Chierowskiego 366.
Wszyscy, którzy odwiedzili Łódź podczas tegorocznej edycji Łódź Design Festival, z pewnością docenili, jaka różnorodność projektów została tam zaprezentowana. Emocje już opadły, więc czas na małe fotograficzne podsumowanie imprezy. Właściwie… na małym się nie skończy.